czwartek, 28 stycznia 2016

Halloween

Jeśli zapytać kogoś na ulicy w Polsce, który zwyczaj lub święto najbardziej kojarzy Ci się z Ameryką? Pierwszą myślą, która zazwyczaj przychodzi nam do głowy jest Halloween. I od kiedy zacząłem przeglądać au pair'owe blogi, to zawsze najbardziej intrygowały mnie fotorelacje z tego wydarzenia.

Z początkiem pierwszych dni października obserwowałem, jak Amerykanie zaczęli przyozdabiać domy. Nawet jedna z rodzin na moim osiedlu najprawdopodobniej wynajęła specjalistyczną firmę do udekorowania swojego trawnika. I pisze tak dlatego, że to co tam ujrzałem przerosło moje najśmielsze oczekiwania w negatywnym tego słowa znaczeniu (od 4 min. 39 sek.).

31 października wypadł w sobotę. I najbardziej z tego faktu cieszyły się dzieci, które nie musiały iść do szkoły. Już od południa zaczęły pojawiać się w kostiumach poprzebierane za różnego rodzaju postacie. Widziałem: wróżki, czarownice, bohaterów komiksów, książek, czy też animacji. Kończąc na lekarzach, strażakach i pozostałych osobliwościach. Dorośli również włączyli się do akcji pt. "Cukierek, albo psikus". A co niektórzy rodzice na drugi dzień postanowili wykręcić niezły numer swoim pociechom :D hahaha



C wraz z mamą i swoją koleżanką udały się do sąsiadującego bloku (czyt. dzielnicy mieszkalnej). Znajduje się tam ulica, której mieszkańcy bardzo chętnie biorą udział w "zabawie" Halloween'owej. Również i ja udałem się tam z myślą zobaczenia tego wszystkiego na własne oczy. Przy okazji nagrałem materiał na bloga. Wideo znajdziecie pod spodem. Zaś wspomniana ulica była wyłączona z ruchu samochodowego, a pobliski parking szkolny pękał w szwach. Rotacja ludzi na miejscu była bardzo duża. Nie dziwiła nawet obecność policji. Kto wie, czy byli to prawdziwi stróże prawa, a może przebierańcy? :] Klimat miejsca tworzyły liczne dekoracje, spora liczba osób w kostiumach, panujący półmrok oraz muzyka, która przygrywała w tle. Z twarzy obecnych na miejscu ludzi można było wyczytać zachwyt i radość. 

Całe to wydarzenie obserwowałem z zaciekawieniem. Ale również w głębi duszy patrzyłem na to wszystko z dużą obawą. Jako Katolik przestrzegam wszystkich przed niebezpieczeństwami duchowymi, jakie mogą wyniknąć z takiej "niewinnej" zabawy. Było mi nawet przykro, że podczas niedzielnej Mszy Św. księża nie poruszyli tego ważnego tematu. Jest to bynajmniej bardzo dziwne. Nawet sam Papież Franciszek zakazał udziału w Halloween. Zainteresowanych odsyłam do ciekawej audycji i do obejrzenia tego mocnego filmu:



Mam również mały żal do siebie, że nie nagrałem mojej wizyty w sklepie Party City. Biznes jaki nakręca Halloween jest po prostu oszołamiający, a ceny wyjątkowo wysokie. Dla przykładu strój mnicha, który kupiłem specjalnie na imprezę kostiumową z okazji urodzin Sylwii kosztował mnie około 40$. I był to jeden z najtańszych modeli na 2 tygodnie przed Halloween. BTW. Czego nie robi się na specjalne życzenie jubilatki :D



czwartek, 21 stycznia 2016

Halloween Express

W przedostatni weekend października ruszyliśmy wspólnie z rodzinką w podróż do Texas State Railroad. Naszym celem była przejażdżka zabytkową kolejką. Na miejsce dojechaliśmy 2 minuty przed odjazdem. Wszystko dlatego, że przez prawie całą drogę okropnie padało i do pokonania mieliśmy około 230 km. Pociągiem jechaliśmy jakieś 15 min. Zatrzymaliśmy się tuż obok małego rancha w środku zielonego lasu. Dla dzieci czekało kilka atrakcji takich jak: przejażdżka traktorem, zbieranie cukierków, muzyka na żywo, labirynt z kukurydzy itp. Tematem cała otoczka dotyczyła zbliżającego się wielkimi krokami Halloween. Przy okazji zapowiadam kolejny post, który będzie dotyczył tego właśnie wydarzenia. Oj, będę miał co pokazać :D Po dwóch godzinach przyjechał po nas pociąg i musieliśmy wracać. Choć frekwencja nie dopisała, to my za to świetnie spędziliśmy czas, rodzinnie :]

wtorek, 19 stycznia 2016

Wszystkiego najlepszego Sylwia!

W przedostatni tydzień października, w środku tygodnia zrobiliśmy urodzinową niespodziankę naszej wspaniałej, ukochanej Sylwii. Wszystko przebiegło perfekcyjnie. Nasza Jubilatka została całkowicie zaskoczona. Podejrzewała, że być może Uros coś dla niej zrobi. Ale już na pewno nie tego, że zobaczy Adę i Grześka, którzy w tym czasie mieli być w San Francisco. Ja to w ogóle inna para kaloszy :P Zobaczcie na filmie. Sylwia uwielbiam Twoje komentarze! A na koniec powiem tylko, że kilka dni później odbyła się już oficjalna kostiumowa impreza urodzinowa :D

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Match 4 + kilka słów o angielskim!

Match 4
Lokalizacja: Park City, UT
HM: ?
Dzieci: B6

Samotna mama wyznania mojżeszowego, która adoptowała mulatka zaraz po jego urodzeniu. Ma domek nad Oceanem Atlantyckim w Deleware, blisko Washington D.C. Spędzają tam 3 tygodnie podczas lata. Sporo podróżują, zdrowo się odżywiają i są bardzo aktywni. Napisała mi krótki konkretny email typu "trzymam match do nd, czy umiesz jeździć na nartach?" Rozmawialiśmy 20 min na Skype. Na koniec stwierdziła, że jednak obawia się mojej znajomości angielskiego. Według niej na pewno zrobiłem postępy, ale jej synek bardzo szybko mówi i poza tym jest "very wild". Aktualnie ma bro pair z Irlandii. Podziękowałem jej za szczerość i życzyliśmy sobie "Good Luck". Wspomniała jeszcze, że jest bardzo mało kandydatów gotowych na wyjazd w okresie styczeń-kwiecień. Więc nie będę miał problemu ze znalezieniem rodziny :]

Znajomość języka

Każdy przed przyjazdem tutaj obawia się swojego poziomu znajomości języka. Zastanawia się, czy jest wystarczający, aby aplikować na program? Powiem tak, nie ma czego się bać. Mój angielski był bardzo podstawowy, mówiłem bardzo niegramatycznie i znałem bardzo mało słówek. W szkole na Long Island spotkałem dziewczyny, których angielski był na dramatycznie niskim poziomie. Ledwo potrafiły się przedstawić. Mimo wszystko znalazły rodziny.

Postępy językowe: Na początku większość z Was będzie musiała poradzić sobie z blokadą językową. Czyli obawą przed mówieniem. W myślach będziecie układać wyrazy za nim je powiecie. Nie przejmujcie się i nie zrażajcie się tym. To szybko minie! Tydzień może dwa :) Poza tym Stany są jednym wielkim państwem wielonarodowościowym. Tutaj każdy każdy kiedyś zaczynał naukę angielskiego i ludzie są bardzo wyrozumiali jeśli chodzi o te kwestie. 

Kolejną rzeczą, którą zauważycie po około 2-3 miesiącach od przyjezdu, będzie to, że przestaniecie zastanawiać się, jak powiedzieć coś po angielsku. Po prostu mówicie bez zastanowienia. Oczywiście z błędami, kiepską wymową i nie gramatycznie. Mały szczegół, ale zdecydowanie poprawi humor :)

Następnym ważnym krokiem w nauce języka będzie zwrócenie większej uwagi na gramatykę. Zauważycie miejsca, w których robicie błędy i postaracie się je wyeliminować. Z czasem zaczniecie mówić zdecydowanie poprawniej!

Jak wygląda moja nauka? Jeśli pytacie, czy siedzę nad książkami i się uczę? Odpowiedz jest prosta. Prawie wcale. Uczę się przebywając razem z rodziną, rozmawiając z nimi, słucham tego, jak oni mówią. Obcuję z językiem na okrągło: krótkie rozmowy z ludźmi poznanymi na ulicy, oglądając filmy/telewizję, słuchając radia, mając skype z rodzinami, które szukają au pair. Można tak wymieniać bardzo długo :)

Moje oczekiwania: Przed przyjazdem tutaj zakładałem, że po kilku miesiącach powinienem płynnie mówić po amerykańsku. Dzisiaj już wiem, że za wysoko umieściłem poprzeczkę. Mimo wszystko jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Realizuję swoje marzenie, którym jest nauka języka. Nie stoję w miejscu i z miesiąca na miesiąc idę coraz dalej. A najwięcej radości dają mi postępy, jakie zauważam na swojej drodze :)

Morał: Jeśli zastanawiasz się nad wyjazdem... Nie zastanawiaj się. Jedź!

PS. Już dawno chciałem napisać coś o znajomości języka. A dzisiaj zrobiłem to spontanicznie po słowach, które dziś usłyszałem: "I'm sorry but your english is not enough for me". Motywację w górę!

Pozdrawiam :]

piątek, 15 stycznia 2016

Match 2, 3

Match 2

Lokalizacja: Edina, MN
HM: Deloitte
HD: Amazon
Dzieci: B8, B7

5 stycznia otrzymałem telefon od jednej LCC z Minnesoty. Poinformowała mnie, że pewna rodzina jest zachwycona moim profilem. Oni wiedzą, że Minnesota nie znajduje się na mojej liście (Kalifornia, Utha, Nevada, Texas). Jest to stan z 10 000 jezior, przepięknym latem, ale też z bardzo mroźną zimą (nawet do -20). Mimo wszystko chcieliby nawiązać kontakt. Zgodziłem się ponieważ LCC bardzo zachwalała rodzinę i mówiła, że proponują bdb warunki. Wysoko ceni rodzinę, a zna się na rzeczy bo ma 17 letnie doświadczenie.

Rozpoczęliśmy od godzinnej rozmowy na skype. Rodzina zrobiła na mnie wielkie wrażenia, choć za pierwszym razem rozmawiałem tylko z hostką. Warunki, jakie mi zaproponowano okazały się rewelacyjne!
  • karta członkowska do centrum sportowego: siłownia, baseny, jacuzzi, korty itp.,
  • auto do własnej dyspozycji z opłaconym paliwem,
  • sprzątaczka 2x w tygodniu,
  • coniedzielne wypady na narty 45 min od domu z zapewnionym ekwipunkiem,
  • własny poziom w domu z przestronnym dużym pokojem i łazienką,
  • standardowo wi-fi, telefon z opłaconym abonamentem
  • ekstra 10 dni wolnego - wyjeżdżają na święta do Anglii
  • planują sporo podróżować, a ja wraz z nimi
  • plan dnia
Hostka mieszkała przez 20 lat po za granicami Stanów w różnych krajach Europy. Dlatego, jako rodzina są bardzo wyrozumiali i na prawdę bezproblemowi. Au pair traktują, jak członka rodziny. Podczas drugiej rozmowy poznałem hosta, który okazał się być Anglikiem. Dowiedziałem się, że w programie są od września i szukają kogoś na miejsce ich obecnej au pair. Dziewczyna o ile dobrze pamiętam ma 19 lat i przyleciała z Madrytu. Zdecydowała się na rematch ponieważ przerosłą ją sytuacja. Czuła się samotna oraz 4-5 miesięczna zima dawała się jej mocno we znaki. Przed przyjazdem tutaj zapewniała rodzinę, że sobie poradzi. Od rodziny otrzymałem do niej nr i zadzwoniłem. Poprosiłem o rozmowę na skype. Zgodziła się, ale później  otrzymałem takiego SMSa, który kompletnie mnie nie przekonała.


Z takim doświadczenie rodzina zdecydowała się szukać kogoś kto ukończył już pierwszy rok programu. Bardzo szczegółowo opisali czego mogę się spodziewać po przyjeździe do nich. Chcieli się upewnić, czy...
  1. okażę się bardziej towarzyskim od poprzedniej au pair?
  2. nie zaskoczy mnie panujący tutaj klimat?
  3. umiem się zorganizować i dobrze wykorzystać przerwę?
  4. dam sobie radę?
  5. a przede wszystkim, czy spełnię ich oczekiwania?

Plan dnia:

06.30-08.30 Pobudka, śniadanie, odprowadzenie na przystanek.

08.30-14:30 Przerwa!

14:30-15:30 Przygotowanie obiadu dla dzieci

15:30-19:30 Odebranie dzieci z autobusu, zorganizowanie wolnego czasu, zawiezienie na dodatkowe zajęcia. Razy w tygodniu kończyłbym pracę przed 22:00

Total: 38/42*h
*jeżeli pójdą na randkę

Host bardzo często podróżuje służbowo, a hostka przez większość czasu pracuje w domowym biurze. Dzieci chodzą chodzą do prywatnej francuskiej szkoły i mają 3 miesiące wakacji podczas, których każdy tydzień wygląda inaczej. Są bardzo aktywne sportowo i intelektualnie. Chodzą na mecze piłki nożnej, koszykówki itd. Również chętnie odwiedzają muzea i inne intelektualne rozrywki dla dzieci. Niektóre tygodnie mogą polegać tylko na tym, że zawożę i odwożę rodzeństwo na całodzienne campy - sporo wolnego dla mnie :P 

Rodzinka wręcz idealna dla mnie: aktywni, otwarci, szczerzy i od razu bardzo ich polubiłem. Niestety po tygodniu zeszli mi z profilu. Okazało się, że choć bardzo by mnie chcieli to nie mogą czekać do połowy kwietnia :( Miałem się nawet z nimi zobaczyć w Dallas. Przylatują tutaj na długi weekend odwiedzić znajomych. 18 stycznia poniedziałek jest dniem wolnym od pracy - Dzień Martina Luthera Kinga. Na koniec dodam, że życzyłbym sobie i Wam znaleźć taką wspaniałą rodzinkę :)



Match 3

Lokalizacja: San Francisco, CA
HM: Wells Fargo (bank)
HD: Sage (marketing)
Dzieci: B12, G10, B6&B6,


Weszli mi na profil kilka godzin po rodzinie z Minnesoty. Zdecydowałem się odrzucić match ponieważ szukam rodziny z maksymalnie 2 dzieci. Dodatkowo nie odpowiadał mi schedule.

Po tym wydarzeniu postanowiłem dodać dwa nowe stany, które by mnie interesowały: Oregon i Montanę. Poprosiłem o zmianę preferencji, czyli rodziny z maksymalnie dwójką dzieci. 

środa, 13 stycznia 2016

WrestleMania

Okładanie się pięściami, używanie niebezpiecznych przedmiotów, walki w klatkach, iście akrobacyjne ataki na przeciwnika, stroje jak z komiksów i przede wszystkim wszystkie chwyty dozwolone. Tym właśnie szokował wrestling za czasu bycia dzieciaka. Pierwsze walki zobaczyłem na kablówce u moich dwóch kuzynów, Kuby i Mateusza :D Pozdrawiam! U nich też pierwszy raz zagrałem w jedną z serii gier "SmackDown vs. Raw". Wszystko pięknie, aż w końcu przekonali mnie, że walki zapaśnicze to jedno wielkie oszustwo. Ale cóż? Widowisko jest widowiskiem, a kasa musi się zgadzać :P

Przeglądając stronę ticketmaster.com trafiłem na informację o sprzedaży biletów na WWE. Wspomnienie z dzieciństwa na nowo odżyły. Nie zastanawiając się zbyt długo nad tematem od razu kupiłem bilet. WrestleMania odbyła się w poniedziałek 18 października w American Airlines Center w centrum Dallas. Kolejna  amerykańska przygoda odhaczona na mojej liście. Wszystko to za jedyne 42$.

Co rzuciło mi się w oczy na samym początku? Ludzie, którzy... i tutaj nie jestem do końca pewny, ale po ich zachowaniu podejrzewam, że część nie zdawała sobie do końca sprawy z udziału w starannie wyreżyserowanych pojedynkach. Tak, co niektórzy przeżywali walki bardzo emocjonalnie i z zapartym tchem oglądali przedstawienie. Co do samych walk mogę powiedzieć, że aktorstwo zapaśników było widać z daleka. Przez 90% czasu siedziałem daleko od ringu, a mimo to patrzyłem z przymrużeniem oka na wysiłki kolejnych zawodników chcących stworzyć niezapomniane widowisko.

Na potrzeby bloga zmontowałem dwie wersje WrestleMani. Ta która jest prezentowana poniżej trwa prawie 7 minut. Wersja rozszerzona zaś 12 minut i możecie ją obejrzeć tutaj. Łącznie pokazałem tylko 17% materiału, jaki zarejestrowałem tamtego dnia. Miałem problem z zadecydowaniem co powinienem umieścić na filmie, a co mogłem sobie i Wam darować. Nie chcę przynudzać. Dlatego dwie wersje :P Czasochłonna jest to praca. Daje wiele radości i jest najlepszą rzeczą, która pomoże mi zachować wspomnienia.