poniedziałek, 30 listopada 2015

3 dni w Teksasie - dzień III

Wczesnym rankiem udaliśmy się ponownie na River Walk, aby na spokojnie i w świetle dnia słonecznego zobaczyć to miejsce. Ostatnim punktem przed opuszczeniem San Antonio było Alamo. Tak jak wspominałem wcześniej na blogu, są to "teksańskie Termopile", o których zrobiono nawet dwa filmy :D Przed południem dojechaliśmy do Hamilton Pool, ale zakaz kąpieli niestety ciągle tam obowiązywał. Paradoksalnie nie było nam przykro z tego powodu bo w takim miejscu trudno być w złym humorze :P Zrobiliśmy masę zdjęć, które chciałbym wszystkie Wam pokazać, ale ograniczyłem się tylko do kilku. Naładowani dobrym humorem wyruszyliśmy do Austin, stolicy Texasu, aby zobaczyć stanowy kongres. Następnie po drodze do Dallas zrobiliśmy pit-stopa w Waco, o którym zrobiło się  bardzo głośno w maju tego roku. Doszło tam do strzelaniny pomiędzy członkami kilku konkurencyjnych gangów motocyklowych, w której zginęło 9 osób i 177 aresztowano. Na szczęście nie ucierpiał nikt z postronnych osób. Rzecz odbywała się w barze i tym ludziom udało się schronić w bezpiecznym miejscu :) Dla ciekawostki dodam, że w 1993 roku również w Waco doszło do "Teksańskiej Apokalipsy"...






Czas nas gonił nie ubłagalnie, zbliżała się noc, musieliśmy oddać auto do wypożyczalni, wrócić do domu itd. Dlatego w Dallas zdążyliśmy zobaczyć tylko Dealey Plaza, czyli miejsce zabójstwa Kennedy'ego. Wspominałem już o tym kiedy po raz pierwszy zwiedzałem miasto (tutaj). A czwartego dnia przyszedł czas na pożegnanie i odwiozłem moich znakomitych gości na lotnisko. Największa fotka pod spodem jest naszą ostatnia, jaką zrobiliśmy sobie razem. Dziękuję Wam za wspaniale spędzony czas i do zobaczenia za 1,5 roku w Polsce :)


Koszty:
 61$ - wypożyczenie auta
 22$ - paliwo
 19$ - Motel Galveston
 15$ - Motel San Antonio
 25$ - wyżywienie 
 20$ - restauracja  
 15$ - inne
   5$ - Hamilton Pool
182$  Total

PS. Zostaje na drugi rok w USA. Od dziś rozpoczynam poszukiwania nowej rodziny. Trzymajcie kciuki!

niedziela, 29 listopada 2015

3 dni w Teksasie - dzień II

Drugiego dnia tripu zrobiliśmy najwięcej km, a nawet kilka z nich przepłynęliśmy. Żegnając Galveston skorzystaliśmy z promu, aby przeprawić się na Goat Island, czyli Kozią Wyspę. Kóz nie widzieliśmy, ale zaskoczył nas tam widok pięknych domów na palach. Następnie objechaliśmy całą zatokę, aby zrobić zdjęcie zabytkowemu pancernikowi "Texas", w którym obecnie mieści się muzeum. Z racji napiętego grafika nie było nam po drodze ze zwiedzaniem go :( Ruszyliśmy w dalszą drogę kierując się na zachód, aby późnym popołudniem dotrzeć do polskiej osady "Panna Maria". Bardzo się ucieszyłem, gdyż robiąc tam zdjęcia z tablicą nazwy miejscowości w tle pokazała się tęcza. Deszczu nie widziałem, więc uznam to za niebiańską opatrzność :] Przedostatni przystanek przypadł nam na rogatkach San Antonio - San Antonio Missions National Historical Park. Miejsce to założyli Hiszpańscy zakonnicy z misją szerzenia Chrześcijaństwa. I na koniec dnia dotarliśmy do San Antonio, które to nie tak dawno temu miałem okazje zobaczyć świętując swoje 25 urodziny :D



Zatoka Meksykańska!
Żegnamy Kozią Wyspę :]
Prawie, jak w domu :)
Na koniec smakowita i obfita meksykańska kuchnia :]

poniedziałek, 9 listopada 2015

3 dni w Teksasie - dzień I

7 września pojechałem na lotnisko odebrać znajomych, którzy skończyli pracę na wakacyjnym campie w Pensylwanii. Przyjechali do mnie raptem na 3 dni. Intensywne dni, podczas których przemierzyliśmy 1700 km pokonując tzw. Trójkąt Teksański
Teksański "trójkąt" :D



Prosto z lotniska darmowym busem pojechaliśmy wypożyczyć samochód. Dobrze, że Przemek miał polską kartę debetową. Bo według przepisów posiadając amerykańskie prawo jazdy z ograniczonym terminem nie mogłem zapłacić za wypożyczenie samochodu, płacąc amerykańską kartą debetową. Pewnie bali się, że nie zwrócę im auta :D Po załatwieniu wszystkich formalności ruszyliśmy w drogę.

Dallas & White House w Irving
Pierwszy punkt wycieczki :)
Veterans Museum of Texas Hearts
Okolice muzeum :D
Słynna para amerykańskich przestępców, Bonnie i Clyde

Drugi punktem do zobaczenia było Houston. Zrobiliśmy tam kilka przystanków. Niestety, Labor Day jest dniem wolnym od pracy. Toteż punkt widokowy w najwyższym wieżowcu w mieście był zamknięty :( Jeszcze tam powrócę. Byc może z mamą, która już za kilka dni przyleci do mnie w odwiedziny :]

Centrum miasta wyludnione. Co zbytnio nie dziwi, skoro są tam tylko biurowce. Pewnie w dzień roboczy to miejsce wygląda całkiem inaczej? Jedno mogę stwierdzić, widać potęgę Houston, które gospodarczo jest na wysokim poziomie i dlatego sporo się tam buduje.


Żegnamy Houston

Kolejne kroki postawiliśmy w siedzibie NASA. Muzeum było zamknięte, ale zrobiliśmy kilka ujęć repliki wahadłowca o nazwie Independence. Ostatni pit-stop w Kemah gdzie przeszliśmy się nadbrzeżem obok wesołego miasteczka. I na sam koniec dnia wieczór przy piwku nad zatoką Meksykańską w Galveston :D


 "Houston, we’ve had a problem"
Koniec części pierwszej

środa, 4 listopada 2015

25 urodziny

Na wstępie powiem, że post miał ukazać się szybciej, ale kot przegryzł mi kabel do laptopa i na nowy czekałem około 5 dni - koszt 20$. Kolejnym wyzwaniem okazał się montaż filmu. Otóż Movie Maker nie ma opcji wyświetlania w tym samym czasie kilku różnych filmików. Dlatego postanowiłem zainwestować w nowy program do obróbki video. Kilka dni poświęciłem na poszukiwanie i testowanie różnych programów. Wybór padł na Movavi Video Suite 2014, który kupiłem w promocyjnej cenie 40$. Normalnie ściągnąłbym z torrentów, ale tutaj wolałem nie ryzykować ;)

W nawiązaniu do posta wcześniej. Wspominałem, że podczas zakupów na Labor Day otrzymałem kartę podarunkową. Jak to się stało?

Otóż w sobotę 5 września będąc na zakupach otrzymałem telefon od Grześka z zaproszeniem na grilla. Wstępnie potwierdziłem, że będę na 18. Mieliśmy być tylko ja, Ada i Grzesiek. Niestety szał zakupów zrobił swoje i przyjazd przekładałem dwa razy. 3h po pierwotnym czasie w końcu pojawiłem się na miejscu. I nigdy nie zapomnę tego wieczoru :D


I jak tu nie być zaskoczonym skoro w San Antonio opijaliśmy moje urodziny? Cieszę się, że poznałem tak świetne osoby :]

Obowiązkowo muszę wspomnieć o mojej host rodzinie, która w dniu moich urodzin zabrała mnie do polskiej restauracji - pyszota :D Każdemu polecam odwiedzić to miejsce! W prezencie miałem otrzymać wybrany przez siebie program do montowania filmów, ale ostatecznie zdecydowałem się zakupić najnowszy produkt szwedzkiego producenta myszek komputerowych, myszkę Mionix - Castor. Oczywiście z podkładką Sargas-320. Świetny sprzęt dla graczy, jak i dla wymagających vlogerów :P