poniedziałek, 9 listopada 2015

3 dni w Teksasie - dzień I

7 września pojechałem na lotnisko odebrać znajomych, którzy skończyli pracę na wakacyjnym campie w Pensylwanii. Przyjechali do mnie raptem na 3 dni. Intensywne dni, podczas których przemierzyliśmy 1700 km pokonując tzw. Trójkąt Teksański
Teksański "trójkąt" :D



Prosto z lotniska darmowym busem pojechaliśmy wypożyczyć samochód. Dobrze, że Przemek miał polską kartę debetową. Bo według przepisów posiadając amerykańskie prawo jazdy z ograniczonym terminem nie mogłem zapłacić za wypożyczenie samochodu, płacąc amerykańską kartą debetową. Pewnie bali się, że nie zwrócę im auta :D Po załatwieniu wszystkich formalności ruszyliśmy w drogę.

Dallas & White House w Irving
Pierwszy punkt wycieczki :)
Veterans Museum of Texas Hearts
Okolice muzeum :D
Słynna para amerykańskich przestępców, Bonnie i Clyde

Drugi punktem do zobaczenia było Houston. Zrobiliśmy tam kilka przystanków. Niestety, Labor Day jest dniem wolnym od pracy. Toteż punkt widokowy w najwyższym wieżowcu w mieście był zamknięty :( Jeszcze tam powrócę. Byc może z mamą, która już za kilka dni przyleci do mnie w odwiedziny :]

Centrum miasta wyludnione. Co zbytnio nie dziwi, skoro są tam tylko biurowce. Pewnie w dzień roboczy to miejsce wygląda całkiem inaczej? Jedno mogę stwierdzić, widać potęgę Houston, które gospodarczo jest na wysokim poziomie i dlatego sporo się tam buduje.


Żegnamy Houston

Kolejne kroki postawiliśmy w siedzibie NASA. Muzeum było zamknięte, ale zrobiliśmy kilka ujęć repliki wahadłowca o nazwie Independence. Ostatni pit-stop w Kemah gdzie przeszliśmy się nadbrzeżem obok wesołego miasteczka. I na sam koniec dnia wieczór przy piwku nad zatoką Meksykańską w Galveston :D


 "Houston, we’ve had a problem"
Koniec części pierwszej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz