czwartek, 5 stycznia 2017

Polski festiwal w San Jose

Był to mój drugi polski festiwal w Kalifornii, a czwarty od kiedy zamieszkuję w Stanach Zjednoczonych. Pogoda osiągnęła tego dnia maksimum roku, czyli 34 stopnie Celsiusza. Było upalnie, ale że "Złoty Stan" jest suchym stanem, więc dało radę przeżyć :P

Zaraz po przyjeździe udaliśmy się ze znajomymi do kościoła na Mszę Świętą. Różnica pomiędzy Kościołem Amerykańskim, a Polskim jest dla mnie zauważalna. Wydaje mi się, że w Polsce większą wagę przykłada się do zachowania Sacrum, aniżeli tutaj. Temat na dłuższy wywód, dlatego go pominę :P

Festiwal, jak na moje oko podobny do tego, który odbył się tuż przed wakacjami w Belmont. Podobna atmosfera, jedzenie, te same zespoły, troszkę więcej sklepów i atrakcji dla dzieci, ale ogólnie nic nowego. Zabrakło tylko schabowego :D

Nie przyłożyłem się, kiedy kręciłem wideo potrzebne do stworzenia tego postu. Jestem zmęczony prowadzeniem bloga. W Teksasie poświęcałem na niego mnóstwo wolnego czasu. Ale możecie spać spokojnie. Po powrocie do Polski zacznę uzupełniać przygody, których jeszcze nie publikowałem :] 

Swoją drogą kiedy zabieram się za montaż, to "nie odwalam lipy", jak mawia Hardkorowy Koksu. Staram się wyciskać, jak najwięcej z posiadanego przeze mnie materiału wideo :D Mam nadzieje, że pomimo jego długości (ponad 6 minut), obejrzycie choć połowę ;]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz